Sangiovese w Modiglianie i kilka pomniejszych radości

środa, kwietnia 26, 2017


Po tym jak w sobotę udało mi się namówić Mario na wyprawę do Cervii i oglądanie latawców, co w rezultacie okazało się propozycją - strzałem w dziesiątkę, postanowiłam iść za ciosem i przedstawić kolejny plan. Plan na niedzielę. W sąsiedniej Modiglianie już od soboty trwała festa di sangiovese… 


Sangiovese jest winoroślą, która wywodzi się ze środkowej Italii. Pierwsze zapiski o tym szczepie pochodzą z XVI wieku, ale nie wyklucza się, że był uprawiany już w czasach Etrusków. To chyba najpopularniejsza z czerwonych odmian i wchodzi w skład najbardziej znanych włoskich win - Chianti, Brunello di Montalcino, Vino Nobile di Montepulciano. Z racji tego, że Marradi znajduje się blisko granicy z Emilią - Romanią, na naszym stole gości bardzo często Sangiovese di Romagna, które w ostatnich latach zaczyna być naprawdę doceniane. 


Oczywiście jak na każdej takiej feście poza głównym bohaterem, jest kolorowa paleta atrakcji wszelkiej maści. Można zjeść wedle gustu - albo porcję tagliatelle albo skromniej kanapkę z pancettą czy kiełbasą, kupić torebkę, garnek, czy też wędkę, zjeść lody bądź watę cukrową, posłuchać muzyki na żywo, posmakować specjałów lokalnych i tych, które przyjechały z daleka.



My oczywiście wypiliśmy sangiovese, zjedliśmy po kanapce, posmakowaliśmy serów najprzedniejszych, pokręciliśmy się między straganami, przysiedliśmy na słonecznym placu na lody, a potem...


A potem zachciało mi się łąk zielonych …
Podjechaliśmy zatem na Grisigliano, skąd rozpościera się jeden z moich ulubionych widoków. Morze pagórków bez końca, zieleń wiosenna bez granic, cud najprawdziwszy, moja Toskania, serce mojego Appennino Tosco - Romagnolo …


I nie był to jeszcze koniec niedzielnych przyjemności! 
- Principessa!!! - miły głos wołał z zewnątrz.
- Mamusiu przyszła Ellen!
- Skąd wiesz? 
- Bo tylko ona nazywa cię "principessą".
- Buona sera principessa - powitaniu towarzyszył jak zawsze serdeczny uśmiech.
- Buona sera contessa - odpowiedziałam w typowej dla nas konwencji i pobiegłam zaraz po butelkę prosecco.
Aperitivo rozciągnęło nam się na kolację i na "pokolację". Tak dobrze, tak swojsko, tak serdecznie. Moje małe wielkie radości. 


Z wczoraj:
 - Zobacz ile komentarzy! Ja już dawno tyle nie miałam! Gratulacje!
- I nikt nie napisał nic złego?
- Nikt.
- A gdyby tak było, pokazałabyś mi?
- To zależy. Jeśli komentarz jest konstruktywną krytyką warto wziąć go sobie do serca, tak się człowiek uczy, ale jeśli ma na celu zrobienie ci jedynie przykrości, to nie ma sensu w ogóle się tym przejmować.
Tomek jeszcze raz bardzo dziękuje za tak życzliwie przyjęcie jego blogowego debiutu i jak tylko wróci, na pewno napisze osobiście. 
A dziś przed chłopcami wyjątkowe wydarzenie, ja sama też tam będę, dlatego już zmykam, bo droga dosyć daleka. 
Dobrego dnia!

POKRĘCIĆ się to znaczy GIRARE (wym. dżirare)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze