Z Bardzo, Bardzo Starego Notesu.
Uciekają kalendarze, choć do ściany gwoździem przyczepione, wciąż bezczelnie się zmieniają...
I te daty! Dawniej abstrakcyjne, nagle stają się przeszłością ...
Stary rok wita się z nowym i ciężko mi dziś uniknąć banałów. Przeglądam zdjęcia z minionych dwunastu miesięcy i uświadamiam sobie, jak ten czas gna, pędzi na łeb na szyję jak szalony. Kończy się nasz pierwszy w pełni toskański rok. Piękny i trudny. Piękny, bo toskański, trudny, bo zwyczajnie nic mi w życiu nie przychodzi łatwo. Wierzę jednak, że moja żelazna konsekwencja, wiara w to co robię i ciężka praca, zaprowadzą mnie kiedyś do upragnionego celu.
Mimo tylu trudności, mimo problemów mniejszych i większych nasz "słoik szczęśliwych chwil" ledwo się domyka. Zaraziłam dzieci moim bezczelnym dopatrywaniem się piękna we wszystkim i cieszeniem się drobiazgami. To mój mały, prywatny sukces. Za chwilę zdejmiemy pokrywkę i będziemy odczytywać nasze chwilki najsłodsze, będzie sporo śmiechu i wzruszeń.
Nie mamy wielkich planów na wieczór. Nie dla mnie bale sylwestrowe, lepiej niech już nastanie nowy rok i przyniesie więcej dobrego. Dziś będzie tak jak to zwykle bywało - w swojskim gronie, z brokatem na powiekach, ze zmrożoną butelką prosecco i z nosem przyklejonym do szyby, kiedy o północy wystrzelą fajerwerki. Potańczymy, pośmiejemy się, może ktoś spontanicznie nas odwiedzi. Zastawimy więc stół pysznościami i będziemy cieszyć się ostatnimi chwilami 2014 roku.
A tu kilka migawek z tego co było:
 |
Zimowe spacery |
 |
Pogodowe szaleństwa |
 |
Wiosna wchodzi do domu |
"Do zobaczenia" w nowym roku!
FELICE ANNO NUOVO!
 |
Niech ta historia pisze się dalej |
 |
a ja dalej będę szła raz wytyczoną drogą |